Cierpienie fizyczne nie musi przekładać się na cierpienie emocjonalne. Można być chorym i nie robić z tego problemu.
Fascynuje mnie to, że wszyscy mówią, że jesteś chora, a twój umysł nie wierzy, że jesteś chora. Ale jest to raczej pozytyw, a nie negatyw tej sytuacji, bo to w co my wierzymy jest najważniejsze. Jak mówisz albo myślisz o chorobie, to zwiększasz jej momentum, bo ten wąż który podlewa słoneczniki i chwasty to jest ta nasza uwaga. Nie musisz mówić o tym, samo myślenie, skupianie się na tym, zwiększa momentum tego tematu.
Są choroby, na które zaczynamy chorować, one mijają i nie ma problemu. Są też choroby i doświadczenia, na które ty się godzisz zanim tutaj przyjdziesz. Bo my jesteśmy tutaj, na tej wycieczce zwanej życiem po to, żeby czegoś doświadczyć. To, że jesteś kobietą czy urodziłaś się w Polsce, to są wybory, których my dokonujemy przed przyjściem tutaj i taka poważna choroba też może być twoim wyborem sprzed przyjścia tutaj. Sedno całej sytuacji jest w tym, że naprawdę można być umierającym, można mieć raka, na którego nie ma lekarstwa i być szczęśliwym. I tutaj jest klucz. Jeżeli twoje zdrowie czy twój wygląd jest dla ciebie warunkiem szczęścia, to tu jest problem, a nie w samej chorobie.
Z drugiej strony nie ma choroby nieuleczalnej, z tego względu, że to wszystko są wierzenia. Ale nie możesz pytać siebie „dlaczego ja jeszcze choruję?”, bo za każdym razem jak zdajesz sobie sprawę, że jeszcze jesteś chora, to skupiasz się na braku tego zdrowia, dlatego pytania „kiedy?”, „jak długo?”, „skąd?”, „gdzie?” to są pytania, które stawiają nas w tym miejscu, gdzie skupiamy się na braku tego czego chcemy, a nie na tym czego chcemy. Może przyjść taki moment, że ty już tak długo wierzysz, tak długo się starasz sama siebie uleczyć, że możesz zacząć wątpić albo wręcz obwiniać siebie, że się jeszcze nie wyleczyłaś. Jak człowiek jest w wyższej wibracji, to tam nie ma pytania „jak długo jeszcze?”, tam nie ma pytania „już dwa lata wierzę i dlaczego jeszcze nie ma?”, bo jak wierzysz i jeszcze nie ma, to znaczy, że wątpisz. Dlatego kluczem do wszystkiego jest naprawdę bycie szczęśliwym, bo jak człowiek jest szczęśliwy, czuje się fajnie, to jest bliżej tej wibracji swojego inner being. Jak człowiek jest wyżej, czuje się lepiej, to ten problem, który dziś zauważasz, przestanie być tak istotny. Naprawdę można być szczęśliwym na łożu śmierci.
Nie ma też takiej choroby, która by przez każdą sekundę twojego życia się przypominała. Jeżeli się przypomina, jeżeli w tej sekundzie boli, to zauważ ten ból, zaakceptuj go i wiedz jak to działa. Nikt nie chce być bardziej zdrowy, niż ten kto jest chory. Nikt nie chce być bardziej bogaty, niż ten komu komornik do drzwi puka. Więc te doświadczenia negatywne potęgują nasze pragnienia, tylko żeby żyć tym pragnieniem, trzeba trochę zignorować chorobę. I jak mówisz, że twój umysł w nią nie wierzy, to jest piękne wręcz. Nie dajesz się przekonać, że masz chorobę. Natomiast nie warunkuj też tego swojego poczucia szczęścia od tego czy będziesz, czy nie będziesz zdrowa, bo nie w tym rzecz. Bo jak zrobisz z tego warunek, to już jest warunkowość, a na warunki nie masz wpływu, masz tylko wpływ na to jak się czujesz emocjonalnie. Można być cierpiącym fizycznie i czuć się emocjonalnie fajnie.
Moment, w którym choroba nie daje o sobie znać jest momentem na skupianie się na swoim zdrowiu. Znajdź jakiś aspekt swojego ciała, który funkcjonuje jak najbardziej fantastycznie i skup się na tym i bądź wdzięczna za to swoje zdrowie. Bo ta wdzięczność nie musi być w temacie, w którym mamy problem. Jeżeli twoja choroba jest elementem twojego doświadczenia, na który się zgodziłaś tu przychodząc, to możesz się nie wyleczyć. Ludzie, którzy tracą ręce i nogi, oni je tracą i od samej wiary w to, że ich nie stracili, te ręce i nogi nie odrosną. Natomiast to nie musi decydować o tym, że twoje życie musi być cierpieniem. Wręcz jak to jest bardzo rzadka choroba, to twoje doświadczenie staje się tak unikalne, że ta twoja cegiełka ewolucji wszystkiego jest dużo większa. Im bardziej jesteśmy inni od całej reszty, tym bardziej unikalne nasze doświadczenia, tym bardziej unikalne nasze emocje i przez to bardziej unikalne nasze pragnienia.
Kluczem jest to, jak ty się czujesz. To, na czym się skupiasz nie jest istotne. Są takie aspekty, które dla wszystkich mogą być negatywne, ale dla ciebie mogą być pozytywne. Jak się czujesz fajnie, to znaczy, że ta różnica pomiędzy twoją wibracją, a wibracją inner being jest coraz mniejsza i to jest klucz. Żyjemy w takiej cywilizacji, w której uwielbienie samego siebie ma dość negatywną konotację, a dla nas kochanie jest najbardziej naturalnym stanem bycia. Nie możesz kochać nikogo, ani niczego, nie kochając siebie, Bo to zawsze będzie transakcja, a nie miłość. Jeśli kochasz siebie, to jest to piękne i absolutnie naturalne, z tymże większość ludzi tego nie zrozumie. Ale tak naprawdę nie potrzebujesz tego zrozumienia, bo ty wiesz jak to działa.
Comments