Jedynym wyzwaniem w rozprawieniu się z negatywnym wierzeniem jest jego identyfikacja, wszystko inne jest automatyczne. Ja bym nie wiązał przekonania z manifestacją. Ja bym wiązał przekonanie z uczuciem, z emocją — nie to, że chcę ferrari i jeszcze nie mam, tylko jak myślę o tym, to czuję się niefajnie. Pytanie jest: dlaczego czuję się niefajnie? Użyłaś pięknego sformułowania „wydaje mi się”. Jak ci się wydaje, to to jeszcze nie jest to, dlatego że jak naprawdę zidentyfikujesz negatywne wierzenie, które jest problemem, to odczujesz ulgę. Taki będzie „wow” moment, to będzie takie oczywiste, że to jest to wierzenie. Więc jak ci się wydaje, to to jeszcze nie jest to.
Manifestacje są bardziej skomplikowane, niż tylko wierzenia. Są tematy, w których ten pomidor potrzebuje dojrzeć. Jak sadzi rolnik pomidora, to nie przychodzi jutro go zbierać, więc jest jakiś naturalny proces zbierania się momentum tej manifestacji, ale jak już pomidor jest czerwony i już dojrzał, a ty go nie zrywasz, to tam są przekonania. Jednak patrzenie na brak manifestacji nie jest najlepszym sposobem na identyfikację wierzeń, bo manifestacja jest dużo bardziej skomplikowanym procesem niż tylko wierzenia. Dużo łatwiejszym procesem są negatywne emocje, negatywne uczucie. Czujesz się źle ergo brak satysfakcji ergo frustracja, za tym zawsze będzie wierzenie i ono zawsze będzie negatywne.
Pamiętaj też, że jedno wierzenie może być źródłem 10 twoich różnych tematów, możesz mieć 10 rzeczy w swoim życiu, które się nie manifestują przez to jedno wierzenie. Ale dla mnie jedyna droga, żeby to wierzenie znaleźć, to jest pytanie „dlaczego?”. Po nitce do kłębka. Tutaj nie ma innej drogi i w sumie nie jest to trudne. Tylko nie można iść z misją, bo jak wyjdziesz z misją szukania i obalania wierzeń, to gdzie ty w ogóle zaczniesz? Lepiej zacząć od uczucia. Np. masz gorszy dzień, wszystko jest niby ok, ale nie jest ok, jakąś frustrację odczuwasz w środku. Zapytaj samą siebie „dlaczego tak się czuje?” i na to pytanie padnie odpowiedź, jak ta odpowiedź nie będzie wierzeniem, którego identyfikacja wzbudzi w tobie pozytywne emocje, to jeszcze nie jest to więc znów pytanie „dlaczego?”.
Nikt się nie boi, że słońce jutro nie wstanie, więc ten strach ma swoje konkretne źródło i to nie jest proces, który się dzieje w 3 minuty. Czasami zadasz sobie pytanie „dlaczego?” i nie masz odpowiedzi. Ale jak zadajesz sobie pytanie „dlaczego?” albo jakiekolwiek inne pytanie, to gwarantuje ci, że twój inner being zna na nie odpowiedź i jak ty znowu podniesiesz swoją wibrację, ergo zrelaksujesz się, a nie zestresujesz, to pewnego dnia się obudzisz i będziesz wiedzieć. I jak będziesz wiedzieć, to razem z tą pewnością, z tą wiedzą będzie naprawdę przeogromne uczucie ulgi i to to uczucie ulgi ci mówi, że to jest to wierzenie. I to jest takie proste, bo jak go zidentyfikujesz, to już później jest z górki. To wierzenie, które jest problemem, jest nieprawdziwe z definicji, prawdziwe będzie absolutne jego przeciwieństwo i oczywiście od niego się nie uwolnisz od razu, ma swoje momentum, ale wtedy możesz się skupić na afirmacji swojego prawdziwego pragnienia i taki czas przyjdzie, gdzie momentum tego prawdziwego będzie większe od momentum tego negatywnego. A jak używasz słowa „muszę” to robisz z tego projekt, jak robisz z tego projekt, to się wysilasz, a jak się wysilasz, to nie jesteś w wysokiej wibracji.
Nie możesz nie być w wysokiej wibracji i nie możesz w niej być. To nie jest stan, w którym się jest, to nie jest dyplom na ścianę. W tej chwili jesteś, w następnej chwili nie jesteś. Tańczysz — jesteś w wysokiej wibracji, jak tańczysz i oddajesz swoje ciało rytmowi, to na tysiąc procent jesteś w wysokiej wibracji. Więc stwierdzenie, że „nie jesteś w wysokiej wibracji na pewno” to jest jakieś nieporozumienie. Każdy w niej bywa, całym kluczem jest to, żeby być w niej świadomie, a nie potknąć się o nią. Więc jak już zdefiniujesz to swoje pytanie, to zrelaksuj się i odpowiedź do ciebie przyjdzie. Drążenie pytania nic nie zmieni, drążenie pytania trzyma cię w wibracji pytania. Tylko jak pytanie jest na częstotliwości radia Zet, tak odpowiedź jest na RMF FM, więc nie możesz drążyć pytania i dziwić się, że odpowiedzi nie masz. Nie musisz tego pytania zadawać 3 tysiące razy, żeby cię usłyszał wszechświat, w ogóle nie musisz go mówić, musisz go tylko zdefiniować w swoich myślach. Tak naprawdę każde pytanie, na które nie mamy odpowiedzi, będzie u nas wywoływało negatywną emocję, brak satysfakcji. Negatywne emocje zawsze zradzają nowe pragnienie lub zwiększają momentum istniejącego, więc jak jest pytanie, to od razu się rodzi pragnienie odpowiedzi. Jednak żeby to pragnienie się zamanifestowało ergo przyszła odpowiedź, nie możesz być w wibracji pytania, nie możesz być w „nie wiem, nie wiem”, nie możesz się wysilać, nie możesz się stresować, musisz iść potańczyć, jak lubisz taniec.
Uczenie się tańca to w ogóle jest jakiś absurd, bo jak ty się uczysz konkretnego stylu i chcesz być w nim perfekcyjna, to pytanie jest, czy masz z tego przyjemność. Fajnie jest mieć przyjemność z robienia czegoś. Pytanie: dlaczego to, że nie umiesz, cię frustruje, skoro masz przyjemność w dochodzeniu, czyli uczeniu się? Czy tam jest jakiś element akceptacji, opinii innych? Można mówić o temacie i kompletnie pomijać sedno tego tematu. I znowu nieważne co robisz, ważne, dlaczego to robisz. Jakbyś wchodziła w ten taniec z przyjemności, to byś w ogóle nie miała trenera, szłabyś do klubu, stawałabyś na środku parkietu i wyginałabyś się, jak tylko ci się zachce. Dopóki masz z tego przyjemność, to wszystko jest ok. Jeśli masz problem w tym, że jeszcze nie jesteś dobra w tym tańcu, to pomyśl, że 5-latek nie ma depresji z powodu tego, że jeszcze nie jest na studiach. Tam jest jakieś wierzenie, przekonanie, jakaś presja, którą sama na sobie wywierasz. Przestań. Jak presja jest z zewnątrz, to ją zignoruj, jak presja jest z wewnątrz, to przestań. Słyszałem ostatnio o zasadzie 5 lat – jeżeli o to, o co się dzisiaj martwisz, będziesz martwiła się za 5 lat, to zrób coś z tym, a jak to będzie kompletnie nieistotne za 5 lat to to zignoruj. Będąc teraz w tym momencie, frustrując się z tego powodu, czujesz się niefajnie, obniżasz swoją wibrację i to jest problem, więc idziesz do ogrodu, w którym są same słoneczniki, rozdzielasz te słoneczniki i z lupą szukasz chwastów, żeby je podlać. I robisz to sama sobie. To jest takie harakiri emocjonalne. Za tym pytaniem „dlaczego to robisz?” jest negatywne wierzenie i tak się dochodzi do negatywnych wierzeń, bo jak ty sobie naprawdę dasz odpowiedź, to na pewno tam będzie negatywne wierzenie.
Tendencja to inne określenie na nawyk więc jak masz tendencję, to ją zmień. Z tendencją się nikt nie rodzi. Nawyk można zmienić w każdej sekundzie. Nie można się go pozbyć, ale można zastąpić go nowym, trochę jak z wierzeniem. Więc jak masz tendencję, która ci nie daje satysfakcji, to zastąp ją nową. Zastępowanie niefajnej tendencji fajną tendencją wymaga trochę wysiłku i nie mam na myśli wystękania, tylko trochę dyscypliny. To tylko na początku, bo oczywiście jak nowy nawyk daje ci satysfakcję, to tam nie będziesz musiała wkładać za dużo wysiłku, tylko trzeba trochę dyscypliny na początku. Jest to chyba jedyny scenariusz, w którym trochę wysiłku jest wymagane. Ale jak ty już jesteś świadoma swojej tendencji, to już odrobiłaś wszystkie swoje lekcje. Zobacz, ile osób robi rzeczy i nie wie, dlaczego je robi. Jak ty wiesz, że robisz coś tylko z nawyku, to już masz z górki.
Jak naprawdę zidentyfikujesz to wierzenie, które jest problemem, to odczujesz w tym momencie satysfakcję. W tym momencie „aha to jest to” będzie satysfakcja. Np. idziesz ulicą i przy każdym kroku boli cię noga i nie wiesz, co się dzieje, szukasz, szukasz i szukasz i nie ma nic, ale cię uwiera, a potem znajdujesz tę pinezkę wbitą pod twoją podeszwą i jak tę pinezkę znajdujesz, to w tym momencie odczuwasz ulgę, bo wiesz, że to ta pinezka jest twoim problemem. Jak ją znalazłaś, to możesz ją wyjąć i problem rozwiązany. I tu jest podobnie — jak naprawdę znajdziesz tę swoją pinezkę, która jest tym twoim wierzeniem, które cię uwiera, odczujesz podobną satysfakcję i co do tego, że to jest to wierzenie, a nie jakieś inne, nie będziesz miała wątpliwości.
Zdefiniuj pytanie, za każdym razem jak się czujesz niefajnie w tym temacie. To wymaga refleksji, ale w refleksji nie ma wysiłku, tam nie idziesz i nie szukasz, tam tematy ci się pojawiają same. Jak ten temat się pojawi po raz kolejny w twoim życiu, to zapytaj się ponownie, ale nie szukaj na siłę odpowiedzi, bo jej nie znajdziesz na siłę albo jak jej będziesz na siłę szukać, to jakąś odpowiedź znajdziesz, przekonasz się, że to jest tak, a to nie będzie tak. Możesz też znaleźć coś, co nie jest prawdziwe. Obalenie wierzenia, które nie jest problemem, niczego nie rozwiązuje. I żeby było jasne — ten proces się nigdy nie kończy, nie możesz żyć bez chwastów w swoim ogrodzie, możesz je mieć tylko pod kontrolą. Chwasty są elementem tego, nie ma pigułki, która zabroniłaby wszystkim chwastom rosnąć, chwasty znajdą swoją drogę, tylko chodzi o to, żeby ich nie podlewać, żeby nie pomagać chwastom. Jak je znajdziesz, to wyrywasz z korzeniem i koniec, kolejny wyrośnie w innym temacie, na innym poziomie, na innym etapie. Coś, co dla ciebie dziś nie jest problemem, za pół roku może być problemem. Bo duży problem przysłania mały problem. Duży chwast w ogrodzie przysłania mały chwast w ogrodzie. Jak ten duży chwast wyrwiesz, to mały dostrzeżesz. Nie robiłbym jednak z tego misji, wysiłku, że ja chcę mieć odchwaszczone życie. Raz, że nie chcesz, a dwa, że to jest niemożliwe.
Comments