top of page

B100. Nie myśl, że droga do pragnienia zawsze będzie usłana różami.



Kiedy nie zrozumiemy emocji, czym one są i co nam mówią, bardzo trudno zidentyfikować jest negatywne wierzenia. A obalanie tych wierzeń to właśnie jest moment rozwoju. W momencie obalania starych i afirmowania nowych wierzeń następuje aktualizacja twojej biblioteki. Stare książki wymieniają się na nowe, a zawartość tej biblioteki ma naprawdę ogromny wpływ na to, jak patrzysz na świat, na twoją perspektywę. Tak naprawdę moja książka nr 3 będzie najważniejsza, tylko nie da się trzeciej książki zrozumieć, nie znając pierwszej i drugiej. Trzecią książką będzie „Dlaczego „dlaczego?” jest najważniejszym pytaniem”. To jest książka, która naprawdę pozwoli ludziom zidentyfikować lub upewnić się, że są na właściwym kursie, bo tylko „dlaczego?” stawia cię w miejscu kontemplacji nad swoim kursem.

Jak ciebie coś woła, to te wszystkie wertepy po drodze nie są problemem. Jak ciebie woła macierzyństwo, to wstawanie o 2.00 rano, nawet jak nie jest przyjemnością, nie jest problemem. Chyba że cię nie woła, to wszystko jest problemem. Ja znam ludzi, którzy mieli dziecko i nigdy nie zdecydowali się na drugie, dlatego że to pierwsze było dla nich strasznym doświadczeniem. W rzeczywistości nie było straszne, oni zrobili z tego straszne. Jak ciebie woła pragnienie, to droga do niego, nawet jak jest wyboista, nie jest problemem. Odróżnij wołanie od drogi do tego pragnienia. Nikt nie lubi wstawać co dwie godziny, ale to jest twoja percepcja czy jest ci ciężko, czy nie. Problem nie jest w tym, że trzeba wstać, problem jest w tym, że robimy z tego problem. We wszystkim tak jest. Ja lubię podróżować, ale nie lubię latać samolotem 14 godzin non stop. To jest siedzenie w klatce w jednej pozycji, to jest straszne dla mnie. Ale to nie jest tak, że ja gdzieś nie polecę, bo lot jest długi. Lecę w nieprzyjemnym locie, który trwa kilkanaście godzin, dlatego że wołają mnie podróże i to, że się przybliżam w stronę swojego pragnienia, nawet jak ta droga jest wyboista. Nie myśl, że droga do pragnienia zawsze będzie usłana różami. Wszystko ma swoje negatywne aspekty. Problem nie jest w tych aspektach, problem jest, że robimy z tego problem. Problem jest, że się na tym skupiamy. I tylko ty, będąc gdzieś, możesz stwierdzić czy jesteś tam z radości, czy z obowiązku. Jak cię coś woła, to droga tam nie zawsze będzie różami usłana, droga może być naprawdę wyboista, ale jak cię woła, to to jest po prostu nieistotne, bo skupiasz się na radości, którą czerpiesz z przybliżania do pragnienia, a nie na tej drodze, na której teraz jesteś, nawet jak ona jest wyboista. Jak płyniesz w stronę swojej wyspy szczęścia i napotykasz burzę, to też nie jest problem. Problem jest jeżeli zrobisz z tego problem. Jak odrzucisz swój kompas i mówisz, że dalej nie płyniesz. Tak naprawdę droga, która nie jest wyboista, jest nudną drogą. Jechałaś kiedyś autostradą, na której się nic nie dzieje przez 4 godziny? Nie jest fajnie. Więc nie patrz na to tak, że jak jakaś jest trudność, doświadczasz jakiegoś dołka w tej chwili, to to cię nie woła. Bo może cię wołać, a dołki i górki są wszędzie.

Trzymanie psa z obowiązku dla mnie jest problemem. Jak wstajesz rano, patrzysz na tego psa i widzisz tylko cierpienie w jego oczach i w swoich oczach przez jego cierpienie i znowu sobie zmarnujesz kolejny rok życia, to ja nie widzę sensu. To jest obowiązek, z obowiązkiem mam problem. Zobacz, ilu rodziców zaniedbuje swoje dziecko, zobacz, ile dzieci miałoby lepiej w domu dziecka niż z rodzicami. Takie są realia. Jak matka zaniedbuje dzieci, to one ją nie wołały. Jakby ją wołały, to by ich nie zaniedbywała. Tu nie chodzi o pieniądze, nie trzeba być bogatym. Poświęcenie dziecku czasu, czy przytulenie dziecka nie wymaga pieniędzy, więc to nie ma żadnego związku z sytuacją materialną. Jak dzieci po prostu wyskakują jako niechciana konsekwencja chwili przyjemności, to ja nie widzę problemu w oddaniu dziecka. Tylko żeby mama oddała swoje dziecko, to musi być w takim ekstremalnym miejscu. Robienie czegokolwiek z obowiązku nie może dać ci przyjemności. Pytanie znów jest dlaczego to robisz? Jak robisz to z obowiązku, to nie robisz tego z miłości.


Wcześniej czy później każdy zmierzy się ze starością swoich rodziców. Możesz opiekować się swoją mamą z miłości do niej albo z obowiązku i niby robisz to samo, ale to, co przeżywasz, jest diametralnie różne. Ja nie jestem zwolennikiem miłości na siłę, bo to nie jest miłość. Nie jestem zwolennikiem miłości z obowiązku, bo to nie jest miłość. Jak nie kochasz swojej mamy, nie opiekujesz się nią z miłości, to lepiej oddaj komuś tą opiekę, żeby nie wpakowywać się w sytuacje z przymusu, żeby nie udawać, bo to jest udawanie. I tylko osoba, która to robi, to wie, nikt nie może tego stwierdzić za nikogo. Jeżeli dla kogoś opieka nad psem przez 2 lata była mordęgą życiową, to to nie było jego wołanie. Albo może było i przestało być. Może upieranie się przy pozostawianiu psa przy życiu też jest z jakichś wierzeń. Pies też się pewnie męczy. Są to bardzo hipotetyczne rozmowy, dopóki nie są to rozmowy z prawdziwą osobą z prawdziwym problemem, bo tylko ta osoba wie naprawdę dlaczego to robi, nikt nie może tego stwierdzić za nią.


Czym dla ciebie jest wołanie? Jak ja gotuję obiad i muszę po nim gary pozmywać, to gary mnie nie wołają. Zrozum właściwie wołanie. Jeśli spędzasz 4 lata przy łóżku dziecka umierającego w szpitalu i robisz to z miłości, to woła cię miłość do dziecka. Nie ma żadnego tematu, osoby, wydarzenia, które nie miałoby negatywnych aspektów. Nikogo nie wołają negatywne aspekty, ale nie o to chodzi w wołaniu. Wołanie to jest tak naprawdę najgłębsza, najszersza odpowiedź na pytanie „dlaczego?”. Negatywne aspekty są częścią każdej drogi, nie ma drogi bez negatywnych aspektów. Nie myl negatywnych aspektów każdej drogi z niewołaniem. Woła cię destynacja. Woła cię wyspa, ale droga do tej wyspy będzie usłana i negatywnymi i pozytywnymi aspektami cały czas. Jak się na tych negatywnych za bardzo skupisz, to będziesz cierpieć, droga będzie mordęgą. Być może problem jest w tym, że ludzie patrzą na ścieżkę najmniejszego oporu jako na ścieżkę usłaną różami. Ścieżka najmniejszego oporu nie jest ścieżką bez oporu, opór jest zawsze. Dlatego, że opór jest tkanką tego życia i naprawdę nie chcesz przejść przez życie, nie doświadczając niczego negatywnego, znudziłabyś się po trzech dniach. Tylko jak płyniemy w stronę swojej wysypy szczęścia, tam gdzie nas woła i przechodzimy przez dwudniową burzę i ta burza tak nami wstrząsa, że tracimy nadzieję, że dopłyniemy, tracimy sens całej podróży, to jest to problem, ale to jest tylko dwa dni burzy. Na dwutygodniowej wycieczce, to jest tylko dwa dni burzy. Można przeżywać coś niefajnego, doświadczać czegoś niefajnego po drodze tam i skupić się na tym, gdzie się płynie.

Potrzebujesz pomocy? 

Poniżej znajdziesz różne formy rozmowy ze mną, 

Wszystkim polecam członkostwo w Klubie 44 gdyż nic tak nie przyspiesza twojego rozwoju jak regularna rozmowa. 

Spotkania

grupowe

Najlepszy sposób na przyspieszenie rozwoju osobistego pracując ze samum soba.  

Konsultacje

indywidualne

Najlepsze do rozmowy o konkretnym problemie, dylemacie, temacie czy decyzji.

Ultimate coaching

Najlepszy sposób na przyspieszenie rozwoju osobistego i dojście do szczęścia.

Członkostwo

Klubu 44

Najlepszy sposób na przyspieszenie swojego rozwoju osobistego i duchowego 

bottom of page